Niezmiernie ucieszył mnie fakt, iż „Kyle” podoba się panu Piotrowi Wereśniakowi, reżyserowi i scenarzyście, którego “Kiler”, czy “Na dobre i na złe”, oraz dziesiątki seriali, i filmów znacie z kina i telewizji(https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Were%C5%9Bniak)
Poniżej publikuję pełną wersję, ponieważ ta na okładce jest wersją skróconą.
„Kyle” to powieść, którą bardzo dobrze się czyta, ale bardzo ciężko coś o niej napisać. Recenzent nie powinien zdradzać gry, jaką autor zamierza prowadzić z czytelnikiem. A ta gra w zaskoczenia jest tutaj literacko najsmaczniejsza. Mamy otóż na pozór klasyczną opowieść S-F, w której autor prowadzi nas przez nieznane fantastyczne światy. Takie powieści S-F zawsze lubiłem najbardziej. Ale autor „Kyle’a” bardzo oszczędnie i przemyślnie dawkuje informacje. Właściwie wciąż mnoży zagadki, by w końcu, gdzieś dalej, zaskoczyć nas odpowiedziami, które otwierają kolejne pytania i zaskoczenia. Do tego mamy tu kryminalną wręcz intrygę i dużo intensywnych sekwencji akcji. Tyle mogę zdradzić. Resztę zbyt dobrze się czyta i nie zamierzam tej przyjemności czytelnikowi odbierać.
Piotr Wereśniak